Weingilde Besigheim Riesling otrzymaliśmy w prezencie od mamy Pauliny. Był to prezent na specjalne zamówienie. Do tej pory miałem okazję próbować tylko ryzlink rynski z Czech oraz laski riesling ze Słowenii (obydwa fajne) ale klasycznego niemieckiego rieslinga jeszcze nigdy. Prędzej czy później niemieckie białe wino musiało znaleźć się w naszym barku i tak się stało. Butelka przeleżała na półce około 2-3 miesiące, aż przyszedł na nią odpowiedni moment. Co ciekawe, opisywany przeze mnie teraz biały riesling oraz czarny riesling opisywany 2 posty wcześniej pochodzą od tego samego producenta i ustaliłem to całkiem niedawno (na pewno po wypiciu obu butelek).
W jakiś sposób butelka trafiła do pojemnika selektywnej zbiórki materiałów szklanych zanim zmobilizowałem się do napisania tego posta. Nie wiem zatem co znajdowało się na kontretykiecie ale wiadomym jest, że jest to wino niemieckie, białe i wytrawne. Jeszcze dziwniejsze jest to, że w jakiś sposób zapomniałem wykonać zdjęcia wina w kieliszku i mam tylko zdjęcia butelki wina.
Korek poszedł w górę. Kolor wina był jasnożółty, łady, robiący dobre wrażenie. Zapach średnio intensywny przyjemny z nutami cytrusów. Weingilde Besigheim Riesling również smakował cytrusami. Smak ten na początku wydał mi się bardzo przyjemny, wręcz genialny, a może trochę za bardzo dałem się zwieść pozytywnym opiniom i komentarzom na temat niemieckich win produkowanych z tego szczepu winogron. Z czasem stwierdziłem, że wino jest trochę za delikatne (jak dla mnie). Brakuje mu szczypiącej kwaskowości. Mimo to oceniam wino bardzo pozytywnie i gorąco polecam. Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz